Wydanie nr 332/2024, Środa 27.11.2024
imieniny: pokaż (14 imiona)Wirgiliusz, Jozafat, Zygfryd, Stojgniew, Gustaw, Dominik, Damazy, Zygfryda, Oda, Walery, Maksymilian, Sekundyn, Achacjusz, Achacy
ReklamaKontakt
  • tvregionalna24.pl
  • tvmalbork.pl
  • zulawyimierzeja24.pl
  • tvsztum.pl

Sztutowo. Wkrótce 77. rocznica Marszu Śmierci więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof.

Sztutowo. Wkrótce 77. rocznica Marszu Śmierci więźniów obozu koncentracyjnego… fot. Muzeum Stutthof w Sztutowie
W tym roku obchodzona będzie 77. rocznica ewakuacji lądowej więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof. Od 1995 r. Muzeum Stutthof w Sztutowie wspólnie z Archidiecezją Gdańską organizuje specjalne spotkanie i Mszę świętą w intencji ofiar KL Stutthof. Przez wiele lat był to czas rozmów z byłymi więźniami, spotkań z ich rodzinami i młodzieżą. Z powodu pandemii tegoroczne plany zostały zmienione.

 

Obecna sytuacja epidemiczna, już po raz drugi powoduje, że tegoroczne plany zostały zmienione. Podobnie jak w roku poprzednim, we wtorek, 25 stycznia o godzinie 13:00 odbędzie się tylko Msza Święta, która celebrowana będzie w Archikatedrze Oliwskiej.

 

 

Tak się zaczęło...

O 4:00 rano 25 stycznia 1945 r. wszystkich więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof wezwano na plac apelowy. Zapadła decyzja o ewakuacji. W przeciągu kilku godzin Niemcy zaczęli pośpiesznie formować kolumny liczące po ok. 1600 osób. Opuszczającym obóz rozdano przed wymarszem niewielką liczbę odzieży, koce - w większości zniszczone - oraz prowiant składający się z 500 gram chleba i ok. 120 g. marmolady lub topionego sera. Większość z wygłodniałych więźniów zjadła otrzymaną żywność jeszcze zanim wyruszyła w drogę. Przemarznięci i wycieńczeni pokonywali dziennie trasę licząca ponad 20 km, brnąc w śnieżnych zaspach i przy przekraczającym niekiedy minus 20 stopni mrozie. Nawet więźniowie, którzy opuścili obóz w stosunkowo dobrej kondycji fizycznej nie byli w stanie sprostać temu morderczemu marszowi.  Dla blisko 17 000 z nich ewakuacja lądowa KL Stutthof była ich ostatnią „podróżą” życia.

 

 

 

Podczas Marszu Śmierci życie straciło około 17 tys. osób.

Marsz Śmierci więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof uznawany jest za jedną z najtragiczniejszych kart w jego historii. Na wieść o zbliżającym się froncie władze obozowe podjęły decyzję o ewakuacji. Datę wyznaczono na 25 stycznia 1945 r. Wzięło w niej udział ponad 11 000 więźniów z obozu głównego oraz kilkanaście tysięcy więźniów z podobozów. Wskutek wycieńczenia, głodu, chorób, zimna oraz mordów życie straciło ok. 17 000 osób.

- „Wyruszyliśmy ustawieni w kolumny. Na każdą z kolumn składał się stan liczebny dwóch bloków (było nas więc w kolumnie 1500 więźniów). Był to 25 stycznia 1945 r. Szliśmy w strasznej zawierusze brnąc po kolana w śniegu. Robiliśmy w ten sposób od 25 do 30 km dziennie. (…) Przed wymarszem dano nam kawałek chleba. Maszerowaliśmy tak przez trzy dni, zanim dano nam coś innego do zjedzenia. Zatrzymaliśmy się czwartego dnia i dali nam do zjedzenia pół litra zupy. Nazajutrz ruszyliśmy dalej przy mrozie 35° (…)” - tak traumatyczną drogę w Marszu Śmierci wspomina francuski więzień KL Stutthof, Jean Maitre. - „Wtedy właśnie zacząłem zauważać skutki zmęczenia, głodu i zimna. Towarzysze padali wzdłuż całej trasy, a wszyscy ci, którzy nie zdołali się podnieść do chwili, gdy mijał ich koniec kolumny, byli zabijani przez uzbrojonych w karabiny esesmanów z tylnej straży. Iluż to towarzyszy zmarło w ten sposób nie wiem, ale na pewno dwie trzecie naszej kolumny. Przypominam sobie, jak wraz z innym więźniem ciągnęliśmy przez kilka kilometrów młodego Paryżanina. Nakazał on nam jednak, abyśmy go zostawili, tłumacząc że nasza pomoc na nic mu się nie zda, a jedynie sami zginiemy, jak i on. Z bólem serca musieliśmy go opuścić. Oddalając się usłyszeliśmy jedynie za sobą salwę, która go powaliła”.  

 

Niezwykłą odwagą i ofiarnością wykazała się również ludność kaszubska, która wszelkimi możliwymi sposobami starała się nieść pomoc więźniom.

- „Wchodziliśmy na ziemię Kaszubów. Odważni i dzielni to ludzie. Księża z ambon ogłaszali, że zbliżają się kolumny więźniów ze Stutthofu. Apelowali, aby Kaszubi na drogach, na postojach przygotowywali ciepły posiłek, zupę, mleko, kawę, a nawet gorącą herbatę. Byle ciepła. Ziemniaki, chleb. Kto co może. Kaszubki nie były głuche na apel księży, którzy nawoływali: - Stutthof idzie. Stutthof idzie” - tak w swoich wspomnieniach pisał Leon Pawłowicz.

Docelowym miejscem przybycia więźniów KL Stutthof były niemieckie obozy Służby Pracy położone na terenie dzisiejszego powiatu lęborskiego w miejscowościach: Gęś, Krępa Kaszubska, Nawcz, Łówcz, Gniewino, Toliszczek i Tawęcino. Ocalali z Marszu Śmierci więźniowie dotarli do nich po około 11 dniach marszu i pokonaniu trasy 120-170 km. Oswobodziła ich na przełomie lutego i marca 1945 r. Armia Czerwona. Pozostali w KL Stutthof więźniowie, na wolność musieli czekać do 9 maja 1945 r.

 

 

 

 

Informację i zdjęcia przekazał: Łukasz Kępski, rzecznik prasowy Muzeum Stutthof w Sztutowie

 

Muzeum Stutthof w Sztutowie
Przejdź do komentarzy

Kamery On-Line

Podziel się:
Oceń:
Tagi

Zobacz więcej z kategorii Zapowiedzi


Komentarze (0)

Dodanie komentarza oznacza akceptację regulaminu. Treści wulgarne, obraźliwe i naruszające regulamin będą usuwane.