Dla każdych przyszłych rodziców czas oczekiwania na cud narodzin jest jednym z najbardziej niezapomnianych i magicznych chwil w życiu. Co czują rodzice, którzy tak długo wyczekiwali wymarzonego dziecka, a o którego życie już kilka godzin po narodzinach muszą walczyć?
- „Wymarzoną ciążę pielęgnowaliśmy, dbaliśmy, chroniliśmy – w końcu to nasza wyczekiwana córeczka! Badana regularnie, prowadzona pod opieką lekarza ciąża rozwijała się prawidłowo. Kiedy nadszedł odpowiedni moment oczekiwaliśmy tylko porodu. Już niedługo się poznamy, przytulimy, czekają na nas tylko szczęśliwe chwile we troje…Niestety okrutny los szybko zweryfikował nasze plany” - opowiada Paweł Borowiec, tata Bianki.
Dziewczynka przyszła na świat 8 marca tego roku, urodzona siłami natury, w stanie ogólnym dobrym. Dosłownie po kilku godzinach doszło do zatrzymania akcji serca. Dziewczynkę po reanimacji udało się uratować.
- „To, co nastąpiło później na zawsze zmieniło nas, nasze życie i nasze spojrzenie na to czym jest szczęście…” - dopowiada pan Paweł.
Dziecko zostało natychmiast przewiezione do Kliniki Neonatologii w Gdańsku, gdzie rozpoczęła się walka o jej życie.
- W trakcie pobytu Bianka musiała dodatkowo walczyć z zapaleniem płuc. Wykonano szereg badań, aby ocenić stan malutkiej. Dowiedzieliśmy się, że niestety nastąpiły ciężkie zmiany niedotleniowo – niedokrwienne, a także jest problem z przyjmowaniem pokarmu, przez co nasza mała kochana dziewczynka musi być karmiona w specjalistyczny sposób. Zostaliśmy objęci opieką hospicjum domowego. Dodatkowo musieliśmy być pod opieką Kardiologii Dziecięcej ze względu na skrzepliny pojawiające się w małym, walecznym serduszku naszej córeczki. Spędziliśmy w szpitalu ponad miesiąc walcząc o jej każdy oddech, każdy dzień razem i każdą wspólną chwilę” - opowiada tata małej Bianki. - „W 6. tygodniu życia była również pacjentką Klinicznego Oddziału Pediatrii GUM – Kopernik, ze względu na swój stan. Obok tego, co już wiedzieliśmy, czyli wszelkich powikłań powstałych po niewydolności oddechowej oraz nagłym zatrzymaniu akcji serca i resuscytacji, dowiedzieliśmy się, że malutka ma też zapalenie żołądka, jelita cienkiego i okrężnicy co powodowało szereg dolegliwości i trudności w karmieniu i przyjmowaniu pokarmów. Z tymi problemami borykamy się do dziś”.
Dzisiaj Bianka ma już 4. miesiące, lecz nadal karmiona jest sondą nosowo – żołądkową. Oddycha samodzielnie, lecz nie podejmuje ssania i nie rozwija się poznawczo zgodnie ze swoim wiekiem, ma również problemy ortopedyczne.
- „Bianka już zawsze będzie dzieckiem wymagającym stałej opieki, szeregu specjalistycznych kontroli i badań, ale także kosztownego leczenia poza Narodowym Funduszem Zdrowia (opieka poradni specjalistycznych, dodatkowe badania, rehabilitacja)” - wyjaśnia pan Paweł i dodaje - „Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o wsparcie – do naszych przyjaciół, sąsiadów, znajomych – do każdego, komu los naszej córki nie jest obojętny i kto chciałby nam pomóc. Nawet najmniejsza kwota jest w stanie pomóc zabezpieczyć nam dalsze leczenie oraz godne życie naszej malutkiej, ukochanej córeczki będącej dla nas całym światem. Serdecznie dziękujemy za każde dobre słowo i każdy gest w naszą stronę. Wszystko to pokazuje nam, że nie możemy się poddać. Będziemy walczyć o naszą córkę! Okrutny los jeszcze się zdziwi, jak bardzo szczęśliwi – z Waszą pomocą i wsparciem - jeszcze kiedyś będziemy!”