Zapewne cieszą się wszyscy, którzy mają twardy sen, bowiem ominęła ich bezsenna noc z piątku na sobotę, 2 na 3 października br. Jak poinformowali nas mieszkańcy, tej nocy na terenie Malborka doszło do wybuchu, który wyrwał ich ze spokojnego snu. Okazuje się, że zaraz po ogromnym huku Cukrownia Malbork utonęła w czeluściach ciemności. Co się wówczas stało? Czy nikomu nic się nie stało? Zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśnienie tej sprawy do malborskiego oddziału Krajowej Spółki Cukrowej S.A.

W telefonicznej rozmowie z nami dyrektor malborskiego oddziału, Mariusz Kaźmierczak przyznaje, że w wyniku błędnej reakcji pracownika doszło do małego problemu, wynikiem którego okazał się niewyobrażalny huk, który wyrwał z objęć Morfeusza mieszkańców naszego miasta i okolic.

- „W nocy, w sobotę Cukrownia miała mały problem związany z błędnym zareagowaniem pracownika. W związku z powyższym, zadziałały systemy zabezpieczeń i powstał hałas, który obudził (…) mieszkańców Malborka, za co przepraszam. Jeżeli chodzi o sprzęt i ludzi, to się nic nie stało. Działania systemów zabezpieczających były jak najbardziej prawidłowe, jak najbardziej zgodne z procedurą” - wyjaśnia Mariusz Kaźmierczak.